Szwajcarzy uznali, że Polak waży 80 kg. W wagonikach nie mieszczą się wszyscy chętni.
Nowe, zmodernizowane wagoniki kolejki linowej na Kasprowy Wierch miały każdorazowo zabierać 60 pasażerów. Jednak szybko się okazało, że mieści się w nich zwykle o kilka osób mniej. Jeśli bowiem waga pasażerów przekracza dopuszczalną granicę, włącza się alarm i część chętnych musi wyjść.
Jak to możliwe? Szwajcarscy konstruktorzy wagoników uznali, że statystyczny Polak waży 80 kg. Praktyka zweryfikowała te założenia. Albo nasi turyści są za grubi albo Szwajcarzy nie mają pojęcia, ile może ważyć człowiek w kombinezonie narciarskim.
– Rzadko zdarza się, żeby wagonikiem wjechał komplet 60 pasażerów – mówi Paweł Skawiński, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. – Sam kiedyś musiałem wyjść z wagonu, bo komplet turystów za dużo ważył. Pamiętam, że na górę wyjechały wtedy 54 osoby. Cóż, sporo osób przekracza wagę 80 kg.
Szefowie Polskich Kolei Linowych (PKL) przyznają, że problem z nadwagą pasażerów jest im znany. I traktują go poważnie, bo mniejsza liczba pasażerów oznacza mniejsze zyski z biletów. – Można powiedzieć, że projektanci nie przewidzieli, że jesteśmy ciężsi – mówi Andrzej Laszczyk, prezes PKL. – Ale mówiąc poważnie, wydaje się nam, że problem tkwi w koniecznej regulacji urządzeń elektronicznych. Laszczyk twierdzi, że wystarczy zmienić tolerancję czujników na wagę pasażerów.
– Zawsze jest tak, że pewne problemy pojawiają się już w trakcie eksploatacji. Panujemy nad sytuacją i na razie przewozimy właśnie mniejszą liczbę pasażerów – przyznaje.
O ile mniejszą? Kolejka miała wywozić na górę 360 osób co godzinę. Z szacunków TPN, monitorującego ruch turystyczny w rejonie Kasprowego Wierchu, wynika, że liczba narciarzy wyjeżdżających wagonikami jest o ok. 10 proc. mniejsza od zakładanej. Dla PKL oznacza to stratę w wysokości 10 tys. zł dziennie.
W maju nowa kolejka linowa przejdzie pierwszy, trwający 10 dni, przegląd. Wtedy okaże się, czy można zwiększyć nośność wagonika. Jeśli nie, to nadal na górę będzie wyjeżdżać mniej osób niż zaplanowano. Szans na masowe schudnięcie chętnych do skorzystania z kolejki raczej nie ma. Nawet krótka obserwacja osób wsiadających do wagoników pozwala stwierdzić, że mało który turysta nie przekracza wyznaczonego przez Szwajcarów limitu 80 kg.
– Ja ważę 98 kg – przyznaje Bartosz Karaś, turysta z Białegostoku. – Wracam właśnie z Kasprowego. Nie sprawdzałem, ile osób ze mną jechało. Ale nie jestem zdziwiony problemem z przeciążeniem kolejki. Sam jestem nocnym żarłokiem i stąd moja nadwaga.
Górale natomiast śmieją się z całej sytuacji i proponują, by przed wpuszczeniem pasażerów do wagonika ustawiać ich na wadze. – Kto za gruby, niech idzie na piechotę – mówi Anna Gąsienica z Zakopanego. – Ale u nas się gada, że gruby schudnie, a chudy umrze. Chłop musi być z brzuchem i tyle.
Przemysław Bolechowski
Źle jemy i za mało się ruszamy
Krystyna Jurowska – lekarka z Centrum Medycznego Nowa Huta
Przeciętny Polak zdecydowanie za dużo waży. Dotyczy to całego społeczeństwa. Dziecko jest ładne, bo tłuściutkie. Kobieta dobrze wygląda, bo ma duży biust i biodra. Mamy problem z wagą, bo jemy zbyt dużo i nie to, co powinniśmy. W naszej diecie dominują tłuste, smażone potrawy. Prowadzimy również mało aktywny tryb życia. Polacy nie mają nawyku dbania o kondycję, za mało się ruszają. Zupełnie inaczej wygląda to np. we Francji. Wystarczy chociażby porównać rozmiary odzieży. W Polsce najpopularniejszy rozmiar odzieży damskiej to 42. Francuzki noszą ubrania przeważnie w rozmiarze 38. Rozmiar 40 uznawany jest za duży. Francuzi zakładają, że zdrowy człowiek powinien ważyć najwyżej 80, góra 90 kg. U nas niestety waga 100 kg i więcej jest uznawana za normę.
(mst)
28 zł - tyle kosztuje bilet do kolejki na Kasprowy, umożliwiający przejazd tam i z powrotem.